Enduro zawody

13198392_1163603350339890_2606272754809582589_o.jpg 13495482_1653504274974526_2374666286519956294_o.jpg 13502765_1653226465002307_8814745208491515732_o.jpg 13734869_1129570460432475_8258225360341827703_o.jpg 18595344_10212992819995901_2367746406212906195_o.jpg 20024123_1904713153186969_3057288186924317463_o.jpg 20117144_1907290816262536_4267591832033802152_o.jpg 20232637_1907289029596048_3634302520109728498_o.jpg 207338417_3080330035625269_3805054931438402045_n.jpg 21083759_1950105741981043_7559616767497455886_o.jpg 211880389_3084280975230175_8850406480634919724_n.jpg 22180091_1950233685301582_7810913023356134832_o.jpg 22181202_1950100768648207_1068331185418535767_o.jpg 22181334_1950099115315039_4627207813239849881_o.jpg 22181393_1950095581982059_6074721355264365450_o.jpg 22219703_1950105008647783_32069682649120997_o.jpg 22256571_1950229221968695_5592672553922961065_o.jpg 243427509_1983502811813593_8829775629877501449_n.jpg 35824626_2125436264447989_3806715224812158976_n.jpg 35882602_2125451601113122_1492859056459612160_n.jpg 35884102_2125442567780692_9182520674462203904_n.jpg 36200067_10216567027708860_2428448949531574272_n.jpg 36969095_2145380305786918_8249615543972134912_n.jpg 37100763_987166781461523_7167757473028243456_n.jpg 40194779_2202499303408351_250311741982900224_n.jpg 40407498_2204567639868184_5869282872539480064_n.jpg 40464815_2204515919873356_5842705700811177984_n.jpg 66649988_2436559800002299_1012415188571258880_n.jpg 67095813_2436467406678205_5694992446832771072_n.jpg 67099379_2436466530011626_6716910091632640000_n.jpg 67411892_10219605894478630_7247647055894544384_n.jpg

Każde zdarzenie ma swoje konsekwencje. Bezpośrednie i długofalowe. Wydarzenia drastyczne bywają powodem do zmiany priorytetów.

W przedostatnim dniu kwietnia 2022 roku doznałem kontuzji barku. W dosyć kuriozalnych okolicznościach biorąc pod uwagę to, jak jeździłem w górach na co dzień. Zwichnąłem ramię (ze znacznym przemieszczeniem), złamałem guzek większy kości ramiennej, uszkodziłem stożek rotatorów, naderwałem mięsień podłopatkowy i doznałem uszkodzenia obrąbka stawu ramiennego typu SLAP.
Kontuzja okazała się na tyle poważna, że na rehabilitację musiałem poświęcić aż 11 miesięcy. Początkowo liczyłem na szybki powrót na rower. Z biegiem czasu, w obliczu nieustępującego bólu mój optymizm gasł. Zimą był czas, gdy prawie porzuciłem nadzieje na powrót do sprawności. Godziłem się z myślą o rozstaniu z kolarstwem i większością innych sportów. Tutaj jest dobre miejsce, by podziękować mojemu fizjoterapeucie Dawidowi (w razie potrzeby mam namiary). Za jego upór i ciągnięcie mnie za uszy w drodze do sprawności. Za czas, który mi poświęcił. Dzięki Dawidowi i wykonaniu dużej pracy w trakcie rehabilitacji wróciłem do takiej sprawności, która pozwala mi na haratanie na podobnym poziomie jak przed kontuzją.

Ciało doszło do wystarczającej sprawności. Pewien zakres ruchu kontuzjowanego ramienia pozostanie dla mnie niedostępny, a o rotacji wewnętrznej mogę już tylko myśleć. Bałem się o głowę. O to, jaki ślad w psychice zostawiła ta kontuzja. Okazało się, że po dwóch wyjazdach w górach i kilku na gravelu w okolicach Wrocławia, wszystko wróciło do mojej normy.

Zastanawiam się tylko nad startem w zawodach.
Uwielbiam to. Treningi przed zawodami, dzień startowy, same zawody. Atmosfera zawsze jest świetna. A presja wyniku powoduje, że daję z siebie trochę więcej niż w czasie zwykłych jazd.
I tu jest clou. To przekraczanie moich granic. Próba agresywniejszej (niż normalnie) jazdy czasem kończy się niezamierzonym kontaktem z drzewem, ściółką leśną lub innym elementem krajobrazu. A taki gwałtowny kontakt mojego prawego ramienia z naturą prawie na pewno skończy się na sali operacyjnej. O ile samej operacji szczególnie się nie boję, to na myśl o ponownej rehabilitacji ręce same zaciskają klamki hamulców.
A skoro zwalniam choć wiem że to nie jest optymalne, to sens startu w zawodach jest dla mnie dużo mniejszy. I nie mam na myśli walki o bycie w czołówce. Zależy mi na przekraczaniu własnych barier, o dawanie z siebie 110%.

Gdy byłem już bliski podjęcia decyzji o odpuszczeniu startów w moje ręce wpadł katalog ze zdjęciami z zawodów w których startowałem przez ostatnie lata (część zawartości jest w galerii powyżej). Wróciły wspomnienia. Decyzja znów nie jest łatwa. Decyzję chyba podejmę spontanicznie. Na razie pracuję nad odzyskaniem formy, może na zawodach się przyda. Rok przerwy to jednak dużo.