Głuszyca i okolice. Wiosna 2023
Opisuję stan na czerwiec 2023 roku. Od mojego ostatniego wyjazdu w tamte okolice do czasu, gdy piszę ten tekst, minął prawie rok.
Ten krótki tekst opisuje moje doświadczenia z kilku wycieczek w tamtych okolicach które odbyłem w ciągu kilku lat. Skupiam się w nim na szlaku granicznym i bliskich okolicach.
Jeśli chcesz się powłóczyć po górach na rowerze to Głuszyca i okolice to idealne miejsce. W okolicach znajdziesz wiele, mniej lub bardziej, zapomnianych szlaków, które wciąż są w dobrym stanie.
Szlak biegnący granicą z Czechami jest jednym z nich. Oferuje piękne widoki, a jednocześnie jest mało uczęszczany. Jadąc nim, po obu jego stronach można napotkać ścieżki w dół obiecujące soczyste zjazdy wydeptanymi przez zwierzęta singlami. Jeśli nie boisz się trudniejszych tras, to warto spróbować szczęścia. W najgorszym razie, gdy dojedziesz do nieprzejezdnego miejsca, zawsze możesz wrócić na szlak (najczęściej wypychając rower) i kontynuować jazdę wzdłuż granicy z Czechami. W okolicach Bartnicy znajduje się wiele ciekawych szlaków i wydeptanych przez zwierzęta singli, które można połączyć w dłuższą wycieczkę. Zależnie od inwencji możesz skomponować 1,5 godzinny wypad lub całodniową (lub więcej!) wycieszkę. Nie ma tam (o ile wiem) cennych przyrodniczo terenów chronionych więc są małe szanse na nieumyślne wyrządzenie szkód i co za tym idzie, nie będzie gonił Cię polski ani czeski leśnik.
Warto zabrać ze sobą mapę bardziej szczegółową niż Google Maps, bo niektóre szlaki są już mocno zarośnięte (ale przejezdne) i trudno je znaleźć. Należy też zabrać ze sobą narzędzia i apteczkę. W wielu miejscach mój telefon nie miał zaszięgu. Teren, zwłaszcza jeśli odbijesz od szlaku, jest naprawdę dziki i trudno dostępny. Więc raczej należy liczyć na siebie.
Choć parę razy, natknąłem się na samotne domki, zwłaszcza po czeskiej stronie.
To jest naprawdę piękne miejsce, które warto odwiedzić. Odnalazłem tu spokój i ciszę i mogłem cieszyć się jazdą na rowerze. To był powrót do korzeni enduro
i all-mountain
. Następnego dnia po wycieczce, w czasie której zrobiłem zamieszczone tu zdjęcia, przyjechałem w to miejsce jeszcze raz z W. Przejechaliśmy jeszcze raz prawie taką samą trasę. Było tak samo fajnie, jak poprzednim razem.
Dojazd z centrum Wrocławia zajął mi około 1 godziny. Samochód zostawiłem na mini parkingu w Bartnicy przy restauracji Nerisa (50.63536198894194, 16.391021073551983), nieczynnej w dniu mojej wizyty. Stamtąd ruszyłem na rowerze w górę asfaltową drogą, by po kilkuset metrach odbić na szlak wymagający wypychu ale jednocześnie znacznie skracający drogę do granicznego szlaku. Dalej jest już tylko soczysta jazda.
Załączam ślad GPS z mojej wycieczki. Możesz go pobrać i wykorzystać. Ale większy fun z jazdy będzie, jeśli sam znajdziesz swoje ścieżki.
Pliki gpx
do pobrania są tu:
- Plener fotograficzno-rowerowy z poszukiwaniem zapomnianych singli
- Znów to samo ale inaczej. W duecie i bez aparatu.
Linki do Strava
są tu: